Wydarzeniem unikatowym jest tak silna reprezentacja prac Erny Rosenstein na jednej aukcji. 16 marca 2020 roku będą prezentowane zarówno obiekty wykonane na płótnie, jak i papierze, a każdy z nich zasługuje na niepodzielną uwagę. „Bez tytułu” 1954 (poz. 4) stanowi dzieło nie tylko o randze muzealnej, ale już teraz można przewidywać, że na stałe zapisze się w annałach polskiej historii sztuki. Uzupełnia bowiem istotną lukę w znanym dorobku malarki. Jak wiadomo, artystka z różnych przyczyn nie wystawiała w okresie socrealizmu i przyjęło się powszechnie, że ówcześnie tworzyła jedynie znamienne dla jej oeuvre kompozycje surrealizujące. Wiadome było również, że dla celów czysto zarobkowych okazjonalnie tworzyła „wcierki”, czyli obrazy biorące udział w oficjalnych pochodach. Pytanie, które gnębiło badaczy i kolekcjonerów przez dziesięciolecia dotykało hipotetycznej próby tworzenia przez Rosenstein prac utrzymanych w duchu obowiązującej w tamtym czasie doktryny. Niezależnie, czy uzna się ten obiekt za tego typu eksperyment, czy przeciwnie – jako rodzaj jego krytyki, można mieć pewność, że praca ta zajmie honorowe miejsce w dorobku malarki. Nie można pominąć jeszcze jednej kwestii związanej z tą pracą, a mianowicie możliwego autoportretu twórczyni. Zarówno Barbara Piwowarska, jak i prof. Dariusz Markowski stwierdzili, że podobieństwo jednej z namalowanych postaci do Rosenstein nie może być przypadkowe. Byłby to jej jedyny autoportret, który pojawił się na rynku aukcyjnym.


Równie interesujące są pozostałe prace Rosenstein – „Otwiera się” 1979 (poz. 7), która ze swoim biologizmem jest charakterystyczną pracą dla stylu artystki i przykuwa uwagę cyzelerskim opracowanie detali oraz wysublimowanym kolorytem. Z kolei „Wyspa Umarłych” 1990 (poz. 8) na przekór niewielkim rozmiarom przytłacza swoim przesłaniem. Jak się przypuszcza odnosi się bezpośrednio do śmierci męża Rosenstein, Artura Sandauera. Prezentowane prace na papierze (poz. 45, 46, 47) są sztandarowymi przykładami sztuki twórczyni, zafascynowanej m.in. automatyzmem. Podobnie jak w przypadku pracy „Otwiera się” zachwycają opracowanymi z pietyzmem szczegółami, w których objawiła się nie tylko nieograniczona wyobraźnia Rosenstein, ale i warsztat artystyczny opanowany na niezwykle wysokim poziomie.


Obojętnie nie można przejść również wobec prac Marka Włodarskiego (poz. 2, 3), którego dokonania na arenie sztuki są niepodważalne, aczkolwiek należy zauważyć, że dopiero od kilku lat badacze podjęli pogłębioną refleksję nad jego twórczością. Stan ten znalazł bezpośredni oddźwięk na rynku aukcyjnym, gdzie odnotowano wzrost cen prac tego twórcy, co czyni go doskonałym zakupem m.in. inwestycyjnym. „Pejzaż morski”, którego szkic jest prezentowany na tej aukcji, znajduje się w kolekcji Muzeum Narodowego w Warszawie. Natomiast praca „Odjeżdżający okręt”, prezentowana na I Wystawie Sztuki Nowoczesnej z 1948 r. na honorowym miejscu, stanowi porywającą reprezentację stylu artysty kultywowanego od 1946 roku, łączącego abstrakcję i surrealizm. Andrzej Wróblewski zwrócił uwagę, że w pracach Włodarskiego można dostrzec przedmioty, m.in. tytułowy okręt, ale odrzucał znaczenie tego zabiegu, podkreślając wagę samej mocy koloru. Warto jednak zastanowić się również nad tymi obiektami, które mimo że obecne, właśnie poprzez ich wymienienie są niemalże niemożliwe do dostrzeżenia. Czy ten dysonans poznawczy może być przypadkowy? Jak się wydaje, prace Włodarskiego zachęcają nie tylko do podziwiania ich niewątpliwego estetyzmu, ale i do docenienia ich przewrotności, prowokującej do podjęcia próby ich interpretacji.

Równie ważne są prace Jonasza Sterna (poz. 11, 57, 58). Pierwsza z nich – „Tablica czerwona” (1978) została odczytana jako próba odniesienia się do zgłady Żydów, co było niezwykle rzadkie w podejmowanych przez niego działaniach. Kolejne dzieło to praca na papierze, dotychczas pozostająca w kolekcji rodziny i dlatego też nieznana.

W tym gronie niezwykle godnie prezentuje się praca Mariana Konarskiego „Przyszłość” (1954, poz. 71). Związany podczas okupacji z AK, po wojnie zdecydował się na odrzucenie socrealizmu. Uwzględniając związki artysty z ruchem Rogatego Serca można zastanowić się czy prezentowana praca nie nawiązuje właśnie do ideologii twórcy tej grupy Stanisława Szukalskiego, łączącej kult młodości i czynu z wiarą w siłę narodu. Niewątpliwie finezyjne opracowanie tematu sprawiło, że praca ta należy do jednych z najwybitniejszych w jego dorobku.

„Nad granicami i oddziaływaniem kiczu dewocjonalnego” pochyliła się Małgorzata Malinowska „Kocur” (poz. 10), której to praca zyskała bardzo pozytywny oddźwięk wśród katolików i przez pewien czas stanowiła realny obiekt kultu. Jej wyjątkowość podkreśla fakt, że to ostatnia stworzona przez artystę praca a zarazem pierwsza, która pojawia się w obiegu aukcyjnym. Prawdziwy rarytas kolekcjonerski dla tych, którzy nie boją się sztuki konceptualnej.


Na aukcji nie mogło zabraknąć również prac takich klasyków awangardy jak Jan Lebenstein, Stanisław Fijałkowski czy Jan Dobkowski. Prezentujemy akwarelę pierwszego z nich „Figure” 1963 (poz. 43) reprezentującą ikoniczny cykl figur osiowych, a pochodzącą z kolekcji Rafała Olbińskiego oraz „Ilustracje do wierszy Białoszewskiego” (poz. 44). Tymczasem drugiego z twórców – „Zwielokrotnioną” 1968 (poz. 23), pochodzącą z uwielbianego przez kolekcjonerów okresu jego twórczości, a także „Karnawał w Rio XXIX” 2005 (poz. 24), stanowiący doskonały przykład misternie skonstruowanej kompozycji, w której podstawowym modułem jest linia. Obraz Stanisława Fijałkowskiego, Nowa autostrada IX (poz. 21) to praca z najbardziej poszukiwanego cyklu autostrad artysty. Tuż po nim w katalogu znajdziemy piękny olej Józefa Hałasa (poz. 22), który w swoim malarstwie na pierwszy rzut oka abstrakcyjnym, zawsze osadza studium natury, której zjawiska sprowadza do uproszczonego znaku na płótnie.

Dzieło Tomasza Kawiaka „Rysunek – malarstwo zostawiania śladów wokół osi” 1975 (poz. 14) stanowi unikatowy przykład refleksji meta-malarskiej twórcy. Praca z doskonałym pochodzeniem, na pewno będzie ozdobą każdej kolekcji.

Konceptualizm na najwyższym poziomie egzemplifikują prace Stanisława Dróżdża (poz. 19), Kojiego Komojiego (poz. 20) oraz Ryszarda Winiarskiego (poz. 17, 18). Warto zauważyć, że „Chance in game 7 x 7” jest jedną z ostatnich prac tego artysty, którego działalność artystyczną w ostatnich latach życia uniemożliwiła choroba.

Malarstwo materii zaś uosabia monumentalna praca Bronisława Kierzkowskiego (poz. 12). Fascynację fakturą widać również w dorobku Jerzego Skolimowskiego (poz. 15) – znany przede wszystkim jako wybitny reżyser od wielu lat rozwijał swoją drugą pasję – malarstwo. Jego dzieła mają swoich kolekcjach m.in. Jack Nicholson czy Jeremy Thomas. Praca „2017/8” otwierała wystawę tego twórcy w Operze Narodowej w 2018 roku.


Z kolei wypełnione hipnotyzującą transcendencją są dzieła Kajetana Sosnowskiego (poz. 16) i Tadeusza G. Wiktora (poz. 79). Co niezwykle ważne, oferowana praca Sosnowskiego pochodzi z realizowanego do lat 80 cyklu „Interwencji”, w których zmieniło się podejście do płótna. Obecnie obiekty te zyskały status rudymentów polskiej historii sztuki.

Istnieją dzieła, których nie można pominąć i do tej właśnie grupy niewątpliwie należą rzeźby prof. Adama Myjaka, rektora ASP w Warszawie (poz. 37, 38). Ich minimalistyczna forma połączona z obezwładniającą ekspresją sprawiają, że zawsze skupiają na sobie niepodzielną uwagę widza. Obiektem bez precedensu jest „Głowa X” wykonana ze stali nierdzewnej.


Surrealizm i malarstwo metaforyczne reprezentują dzieła Rafała Olbińskiego (poz. 72, 73), które nieustannie rosną na wartości i popularności, Henryka Laskowskiego (poz. 74) zachwycającego nie tylko przemyślaną koncepcją, ale i mistrzowskim opanowaniem warsztatu malarskiego, a także Marii Wollenberg-Kluzy (poz. 9), która konsekwentnie prowadzi w swojej sztuce dialog z takimi dziedzinami jak muzyka czy poezja. Maria Wollenberg-Kluza to artystka pokolenia koloryzmu, która w swoim malarstwie chętnie sięga do innych dziedzin kultury oraz nestorów surrealizmu.

Niezwykle udany pokłon sztuce dawnej złożyły Monika Kusak-Leśniak (poz. 89) oraz Ewa Skaper (poz. 94) – każda na własny, wysoce indywidualny sposób odnosi się do tradycji malarstwa, by w innowacyjny sposób przetransponować go wprost do XXI wieku. Podobnie jak w przypadku Laskowskiego umiejętności techniczne artystek muszą wzbudzić podziw. W ich pracach nie ma miejsca na przypadek i widz ma pewność, że każdy ruch pędzla został gruntownie przemyślany.


Nową falę twórców uosabiają The Krasnals (poz. 88), Laura Pawela (poz. 85), Piotr Szczur ze swoim cyklem obrazów inspirowanych Rout 66 (poz. 87), Paweł Matyszewski (poz. 84) i Norman Leto (poz. 83). Ich prace są skrajnie różne, ale łączy je niewątpliwie pełne przekąsu podejście do zastałej rzeczywistości, z którą musimy się borykać. Ich prace są ciekawym i nieco ironicznym świadectwem uważnego obserwowania otaczającego świata.
