Redaktor Janusz Miliszkiewicz, dla gazety Parkiet, 25.03.2016 pisał o naszym debiucie:
Antykwariusze walczą o towar, którego jest coraz mniej.
20 marca zadebiutował nowy dom aukcyjny Libra (www.artlibra.pl). Prawdziwy szampan lał się strumieniami. W stołecznym hotelu InterContinental hostessy wskazywały drogę do celu.
Na aukcji pojawili się prominenci krajowego rynku sztuki. Był np. kolekcjoner Cezary Pieczyński z Poznania. Był Juliusz Windorbski z Desy Unicum, nawet przybył z Krakowa Andrzej Starmach. Nie piłem, przyglądałem się. Waldemar Dąbrowski, minister kultury w rządach L. Millera i M. Belki, serdecznie ucałował malarza Jana Dobkowskiego.
Towaru nie przybyło
Osiągnięto solidne, realistyczne ceny. Obawiałem się, że dla reklamy nowa firma pójdzie w rekordy cenowe, żeby prasa o nich pisała. Było wiarygodnie i fachowo! Obyło się bez fajerwerków cenowych, nieuzasadnionych popytem, podażą czy jakością towaru. Jeśli Libra handlować będzie tak solidnie i wystarczy firmie motywacji, to może stać się poważną konkurencją dla największych starych firm.
W kilku przypadkach zawarto transakcję warunkową. To znaczy cena przybita młotkiem była niższa niż cena, za którą właściciel godził się sprzedać obiekt. Transakcja ostatecznie dojdzie do skutku pod warunkiem, że właściciele zgodzą się na uzyskane ceny. Kilka prac nie znalazło amatora. Wyniki podano na stronie Libry.
Przed aukcją osoby z branży mówiły tylko o niskiej podaży! Kolejną aukcję Libra planuje na przełomie maja i czerwca. Ciekawe, w jakim stopniu pojawienie się nowego domu aukcyjnego wpłynie na obniżenie jakości oferty w innych domach aukcyjnych?
Towaru nie przybyło na rynku. Wciąż jest do podziału ta sama pula, a przybywa sprzedawców. Jako obserwator rynku domyślam się, od kogo pochodziły hity w ofercie. Nie są to nowe źródła towaru. Z tych samych źródeł czerpią również inni.
Edukacja na aukcji
Na aukcji Libry byli młodzi ludzie spoza branży, przyglądali się. Prawdopodobnie byli na aukcji pierwszy raz. To znakomita edukacja. Po dwóch–trzech latach obserwacji zaczną rozumieć mechanizmy krajowego rynku, będą rozpoznawać dostawców, nabywców. Będą dostrzegać, kto z kim na sali utrzymuje kontakt wzrokowy i co z tego ewentualnie wynika. Po oczach uczestników poznawać będą, czy licytują oni naprawdę, czy licytacja jest reżyserowana dla wywołania medialnej sensacji. Żeby to zauważyć, trzeba się odpowiednio ustawić pod ścianą na wysokości pierwszego rzędu, aby widzieć twarze najważniejszych graczy […]
Całość artykułu do przeczytania na portalu parkiet.com