nr katalogowy: 16
Estymacja:
100 000 – 130 000 PLNCena wylicytowana:
80 000 PLNolej, płótno
85 x 102 cm
Proweniencja:
Wystawiany:
Literatura:
Jonasz Stern to jeden z najwybitniejszych artystów polskich XX wieku, członek II Grupy Krakowskiej. Jego twórczość naznaczona była wyjątkowymi doświadczeniami życiowymi. Rozstrzeliwany podczas likwidacji getta we Lwowie, cudem uniknął śmierci i przedostał się na Węgry, gdzie dotrwał do końca wojny, po czym wrócił do Krakowa.
„Polityka – ta w różnych postaciach pojawiła się w życiu artysty. Obecna była od czasu studiów. Zaangażowanie i pragnienie przemian szło w parze z polityką represji. Fascynacji komunizmem towarzyszyło rozczarowanie, kiedy przedstawiciele tej formacji przejęli w powojennej Polsce władzę. Polityka kulturalna eliminująca tak bliską artyście sztukę nowoczesną, nie była tą, o której marzył w młodości. Narzucona administracyjnie doktryna realizmu socjalistycznego rozmijała się z ideałami sztuki zaangażowanej, o którą walczył Stern i jego przyjaciele w trudnych latach trzydziestych. Z nadzieją przywitał nastanie »odwilży«. Kilka płócien zaprezentował na przełomowej wystawie »dziewięciu« w roku 1955”.
Sztuka abstrakcyjna, i chciałoby się rzec – awangardowa, ale tego określenia członkowie Grupy Krakowskiej, do której przynależał Stern od początków jej istnienia, nie lubili, a więc: nowoczesna – była tym nurtem, w którym niewątpliwie najlepiej odnajdywał się Jonasz Stern, i jedynym prądem, który według artysty miał potencjał kreowania i spiętrzania znaczeń. Charakterystyczną cechą jego twórczości jest niemal „konspiratorska” próba uobecniania przedmiotów w dziele abstrakcyjnym – gąszczu niezidentyfikowanych plam barwnych i trudnej do objęcia wzrokiem kompilacji figur, tak, aby przy natężonym spojrzeniu, wysileniu wyobraźni, umiejętnym łączeniu obrazów, kształtów i linii, móc dostrzec obiekt, czasami wyłaniającą się scenę rodzajową czy zawoalowany i komplikujący się poprzez grube kładzenie farby i podkreślenie faktury krajobraz.
Prezentowana „Kompozycja” z 1955 roku to przede wszystkim niezwykle wyważony dobór stonowanych barw pozwalający wygenerować doznanie, iż nierzeczywiste formy w górnej partii obrazu są znacznie lżejsze niż wskazywałaby na to ich wielkość, innym zaś razem, że swobodnie unoszą się. Obraz przyciąga uwagę także przemyślaną konstrukcją, w której poszczególne elementy, bazujące często na kształtach figur geometrycznych, nachodzą na siebie tworząc wrażenie głębi (nie mającej jednak nic wspólnego z tradycyjną perspektywą). Nierealna przestrzeń, w której tu i ówdzie pojawiają się szybujące twory, między którymi zachodzi ciąg relacji na zasadzie absurdalnego przyciągania, jawi się ostatecznie jako fantastyczny i nieprzystawalny do przyzwyczajeń percepcyjnych widza, krajobraz. Dostrzeżony więc krajobraz zdaje się nagle nie tylko harmonijny – poprzez wytworzoną między obiektami rytmikę, a mimo przeczeniu prawom fizyki – ale i poetycki, nastrojowy.
Wkrótce Jonasz Stern zwróci się ku nowym technikom artystycznym: będzie to collage i assemblage, a także ku eksperymentom z nowymi materiałami: kośćmi, chrząstkami czy ośćmi, następnie piórami, resztkami jedzenia, które zacznie wtapiać w płótna kreując nowe zestawy znaków, pismo za pośrednictwem którego będzie opowiadał o traumie wojennej, przemijaniu, niszczeniu, śmierci i samych ludziach. Było w tym działaniu coś nie tylko z przepracowywania historii, ale i jej przemyśliwania, a same rozważania nierzadko miały w sobie dozę cynizmu.