Oferowany przez Librę na Aukcji Sztuki Nowoczesnej muzealnej klasy obraz Trzy maski z 1922 roku pochodzi z okresu pobytu Berlewiego w Berlinie i związków z kręgiem Der Sturm. Sytuuje się na przełomie zainteresowania atysty kubizmem i mechanofakturowej „rewolucji”. Ta unikatowa pozycja to jedna z najwybitniejszych zachowanych do dziś prac malarza, a przy tym pierwszy dostępny na rynku dzieł sztuki olejny obraz z lat 20. autorstwa Berlewiego.
Nowoczesność, postęp, przyszłość
Dwudziestolecie międzywojenne niewątpliwie było dla Polski okresem szczególnie intensywnego rozwoju – nie tylko gospodarczego czy technologicznego, ale również na polu sztuk plastycznych. Kraj, który świeżo odzyskał utraconą przed ponad stu laty niepodległość, z entuzjazmem otwierał się na Europę i świat, skąd napływały mnożące się w zawrotnym tempie nowe awangardowe nurty artystyczne. Te, choć niekiedy bardzo od siebie różne, miały jednak pewien wspólny mianownik. Niezależnie bowiem od tego czy mowa była o ekspresjonistach, kubistach czy futurystach, każde ugrupowanie kładło nacisk na takie kategorie, jak nowoczesność, postęp, przyszłość, a także dotarcie do czystej esencji tego, czym jest sztuka, która przestała być traktowana jako naśladownictwo natury i dawnych mistrzów.
Mechanofaktura
W takim intelektualno-twórczym klimacie swoją karierę artystyczną zaczynał Henryk Berlewi. Wykształcenie malarskie zdobywał w Warszawie, Antwerpii i Paryżu uprawiając w tym czasie ekspresyjną sztukę wywiedzioną z kultury żydowskiej. Interesowały go także rozwiązania proponowane przez kubistów. Jednak zdarzeniem, które nadało kierunek jego poszukiwaniom twórczym, był wyjazd do Berlina na początku lat 20. i spotkanie z radzieckim konstruktywistą El Lissitzky’m. To właśnie abstrakcyjne malarstwo operujące płaskimi geometrycznymi formami, rytmiczną kompozycją i kolorystyką ograniczoną do czerni, bieli i czerwieni stało się znakiem rozpoznawczym Berlewiego.
Swoje artystyczne odkrycie Henryk Berlewi nazwał mechanofakturą – uprawiana przez niego sztuka miała bowiem w swoich metodach naśladować nowoczesną mechaniczną produkcję, a przy tym budować wrażenie zróżnicowania faktur jedynie za pomocą dwuwymiarowych plam farby. W dążeniu do przywrócenia malarstwu „płaskości” przypominał ówczesne działania Strzemińskiego z jego teorią unistyczną.
Salon automobilowy Daimler-Benz
Berlewi jednak wyróżniał się – nawet z dzisiejszej perspektywy – nowatorstwem w promowaniu własnej twórczości. Najsłynniejszą wystawę mechanofaktury zorganizował bowiem… w warszawskim salonie samochodowym. Taki przybytek w międzywojennej Polsce był ucieleśnieniem nowoczesności i luksusu. Choć na artystę wylała się fala krytyki, a sam Słonimski nazwał jego dzieła „mechano-bzdurą”, niewątpliwie o Henryku Berlewim stało się głośno w całej stolicy. Artysta dał się poznać jako dobry „marketingowiec” także na innym polu: w 1924 roku założył spółkę „Reklama-Mechano”, w której twórczo przekładał estetykę konstruktywizmu na język nowoczesnego projektowania graficznego i typografii. Do dziś jego reklamy uchodzą za klasykę designu, a hasła ze słynnych kampanii czekolady Plutos, takie jak „szecherezady smakoszostwa” czy „wiosna zaklęta w cukry” nie przestają urzekać poetyckim humorem autora.
Po wojnie polski świat artystyczny zapomniał jednak o Henryku Berlewim i jego nowatorskich osiągnięciach na gruncie awangardy. Sam artysta osiadł w Paryżu i powrócił do sztuki figuratywnej, która jednak nie cieszyła się popularnością. Berlewi pod koniec życia doczekał się jednak swojego „ponownego odkrycia”: przypomniano sobie o jego twórczości na początku lat 60., na fali popularności op-artu. Uznano go za prekursora tego nurtu i artystę
Aukcja Sztuki Nowoczesnej, na której zostanie zlicytowane dzieło Berlewiego już 6 czerwca o godzinie 19:00 w siedzibie Domu Aukcyjnego Libra przy ul. Złotej 48/54 w Warszawie. Zapraszamy!