Pasja do sztuki zawsze rodzi się w podobny sposób – jej początki wiążą się z namiętnym przeglądaniem albumów artystów czy odwiedzaniem muzeów i galerii. Przykłady wielu znanych kolekcjonerów pokazują jednak, że w dłuższej perspektywie fascynacja ta może przybrać również formę biznesu i inwestycji. Doskonale wie o tym prezeska Domu Aukcyjnego Libra, Ewa Szok, która obecnie, oprócz organizowania aukcji sztuki nowoczesnej, zajmuje się budowaniem, z roku na rok wciąż rosnących na wartości, prywatnych kolekcji.

Jak w Pani przypadku zrodziła się pasja do sztuki? Skąd pomysł, aby związać z nią swoje życie zawodowe?

Ewa Szok: Odkąd pamiętam zawsze chętnie zwiedzałam muzea, zabytki, podziwiałam dzieła sztuki – najpierw dawnej, a potem zafascynowałam się sztuką współczesną. Z wykształcenia jestem socjologiem, więc ciekawiły mnie ludzkie motywacje i zachowania. Szukając pomysłu na prace magisterską udało mi się połączyć te zainteresowania i jako specjalizację wybrałam zagadnienie z zakresu socjologii sztuki. Ta dziedzina zajmuje się procesami tworzenia, obiegu, obecności i odbioru sztuki, traktując je jako system artystyczny, będący elementem szerszego wobec niego systemu społeczno-kulturowego. Badałam gusta, kompetencje i motywacje zakupowe kolekcjonerów polskiej sztuki współczesnej. Świat sztuki zaintrygował mnie wówczas na tyle mocno, że po latach pracy w branży IT i marketingu postanowiłam zmienić ścieżkę zawodową. Wymagało to oczywiście dodatkowej edukacji, którą zresztą cały czas kontynuuje. Z perspektywy kilku lat widzę, że warto było podjąć to ryzyko, bo kolekcje które pomagałam budować jako niezależny art dealer i art advisor, rozwijają się oraz zyskują na wartości, co daje mi ogromną satysfakcję.

Dom Aukcyjny Libra specjalizuje się przede wszystkim w polskiej sztuce XX i XXI wieku. Dlaczego wybrała Pani akurat ten obszar twórczości artystycznej?

ES: Dom Aukcyjny Libra ma z założenia dosyć wąską specjalizację – nie zajmujemy się rzemiosłem, antykami, sztuką dawną, ani też sztuką stricte dekoracyjną. Interesują nas twórcy, którzy przyczynili się do rozwoju polskiego dorobku artystycznego. Stąd też wynika nasza koncentracja przede wszystkim na obiektach XX wieku oraz obecności w nich pierwiastka awangardowego. Zależy nam na wysokiej jakości ofercie oraz promowaniu idei kolekcjonerstwa – a sztuka nowoczesna i aktualna jest oczywiście najbliższa współczesnym, szczególnie młodszemu pokoleniu. Ten zakres twórczości artystycznej stanowi także segment kolekcjonerski, który obecnie najprężniej się rozwija, również w sensie inwestycyjnym, co z kolei zachęca do zakupu nowych klientów.

Prowadzenie domu aukcyjnego wymaga zaangażowania osób kompetentnych, a zarazem pełnych pasji. Kim są członkowie zespołu Libry?

ES: Co prawda posiadamy dość młody zespół, ale jest on już jednak bardzo doświadczony. Osoby, które zaangażowaliśmy mają duży wkład w tworzenie tej firmy, są bardzo wszechstronne i samodzielne. Mamy różne wykształcenie i praktykę zawodową, dzięki czemu znakomicie się uzupełniamy. Na przykład Oksana Bagriy, dyrektor sprzedaży, jest z jednej strony marszandem z międzynarodowym doświadczeniem na rynku europejskim, a z drugiej zaś, konserwatorką dzieł sztuki i artystką. Iwona Wojnarowicz, dyrektor ds. merytorycznych, jest zarówno wspaniale wykształconą historyczką sztuki z wieloletnim stażem pracy w muzeach i na rynku sztuki, jak i utalentowaną graficzką, odpowiedzialną za projekty naszych katalogów.

Wiedzę z zakresu obrotu dziełami sztuki zdobywała Pani między innymi w londyńskich oddziałach Christie’s i Sotheby’s. Jak wspomina Pani ten okres praktyk? Czy zdobyte tam umiejętności znacząco wpłynęły na samodzielne prowadzenie domu aukcyjnego?

ES: Szkoliłam się miedzy innymi w londyńskich oddziałach wspomnianych domów aukcyjnych, ale również współpracowałam z dealerami sztuki w Szwajcarii. Jest spora rozbieżność między funkcjonowaniem domów aukcyjnych i rynku sztuki w takich krajach, jak Wielka Brytania czy Szwajcaria a Polską. Największą różnicą pomiędzy wymienionymi państwami, a naszym rodzimym gruntem, jest skala obrotu dziełami. Moje doświadczenia we współpracy z brytyjskimi i szwajcarskimi domami aukcyjnymi stanowią nieustające źródło inspiracji i dobrych wzorców. Nie wszystkie rozwiązania zachodnie warto jednak u nas zaszczepiać, ponieważ polski rynek sztuki posiada inne regulacje, własne nawyki i lokalną specyfikę.

Część prowizji aukcyjnej Libra przekazuje na fundacje dobroczynne. Proszę powiedzieć kilka słów o tym obszarze działalności domu aukcyjnego.

ES: Pomimo iż sztuka jest całym naszym światem, wiemy, że nie stoi ona na szczycie w hierarchii potrzeb człowieka i że na zakupy dzieł artystycznych mogą pozwolić sobie osoby z pewną nadwyżką środków finansowych. Dlatego pamiętamy o tych, których podstawowe wymogi nie są na co dzień zaspokajane i deklarujemy przekazanie 3% zysków z każdej aukcji na fundacje charytatywne skutecznie wspierające różne cele: z obszaru kultury, rozwoju osobistego, pomocy chorym, dzieciom i zwierzętom. Udziałowcy i założyciele firmy oprócz tego, że są mecenasami sztuki, od zawsze mocno angażują się także w działalność filantropijną. Dlatego też wspieranie różnych inicjatyw charytatywnych to nie marketing, ale ważna część strategii założycielskiej firmy.

Zastanawia mnie, jakie są Pani osobiste preferencje artystyczne. Którzy artyści wywarli na Panią duży wpływ?

ES: Moje osobiste preferencje są tak różne, że mogą wyglądać wręcz na niespójne. Mając do czynienia na co dzień z dużą ilością dzieł sztuki i wieloma artystami, ulegam bowiem różnym fascynacjom. Na pewno duży wpływ na odbiór twórczości ma możliwość poznania osobiście niektórych jej autorów. Jestem wielką fanką Wojtka Bąkowskiego, który jest artystą totalnym. Podziwiam Radka Szlagę za niezwykły kunszt malarski przy bardzo współczesnej stylistyce. Jana Dobkowskiego z kolei cenię za to, że jest uroczym człowiekiem i ciekawym, konsekwentnym malarzem. Ponadto, bardzo lubię prace formistów. Z artystów międzynarodowych bardzo podoba mi się twórczość abstrakcjonisty Nicolasa de Staëla, ale też figuratywne malarstwo Michaela Borremansa czy przewrotne prace duetu Elmgreen & Dragset. Mogłabym wymieniać bez końca.

Czy sama chętnie kupuje Pani sztukę? Jacy twórcy znajdują się w Pani prywatnej kolekcji?

ES: Staram się nie ulegać impulsom zakupowym. Mając dostęp do zasobów wielu dobrych dzieł, byłoby to, jak wybieranie przez piekarza rodzynek z ciasta. Moja praca polega też na tym, że jeśli trafiam na ciekawe dzieła sztuki, doradzam ich zakup kolekcjonerom, z którymi współpracuję. Prywatnie mam kilka prac od zaprzyjaźnionych artystów, trochę drobniejszych artefaktów twórców takich, jak Tadeusz Kantor, Jan Tarasin, Jonasz Stern czy Wilhelm Sasnal, a także kilka prac z nurtu art brut, który również mnie interesuje.

Co sądzi Pani o kondycji aktualnej sztuki młodych, polskich twórców?

ES: Jako dom aukcyjny nie zajmujemy się rynkiem pierwotnym i współpracą z młodymi artystami. Zadaniem galerii i kuratorów jest odkrywanie i budowanie kariery młodych twórców. Według mnie ci naprawdę zdolni młodzi autorzy radzą sobie dobrze. Dostęp do szkół artystycznych, materiałów i różnych środków wyrazu jeszcze nigdy nie był tak łatwy jak obecnie. To naturalne, że nie wszyscy mogą zaistnieć w historii sztuki. Z każdego pokolenia przetrwa pewnie kilkanaście nazwisk, których dorobek zostanie zapamiętany na lata, a ich prace staną się obiektami kolekcjonerskimi. Negatywnie oceniam dosyć popularny trend młodych artystów przemalowywania, często niezbyt umiejętnie, banalnych ujęć fotograficznych z Instagrama, co nierzadko wygląda, jak seryjna produkcja mopsów czy rogacizny w jaskrawych kolorach. W tego typu pracach brakuje indywidualnego stylu oraz własnego spojrzenia na świat. To takie nowe masowe arte polo – odpowiednik disco polo w muzyce. Jest to termin, ukuty niegdyś przez Galerię Raster, opisujący sztukę, w której wartości artystyczne zostają zastąpione tymi komercyjno-rozrywkowymi. Jednak twórcy, wobec których odnosiło się to pojęcie posiadali przynajmniej bardzo dobry warsztat malarski, czego nie można powiedzieć o wielu realizacjach tak zwanych młodych artystów, które można znaleźć na licznych aukcjach.

Jak ocenia Pani obecną sytuację na polskim rynku sztuki?

ES: Wpadła mi ręce ostatnio książka Piotra Sarzyńskiego – poradnik dla kolekcjonerów malarstwa z 1998 r. Dzięki niej doskonale zobaczyć można, jak dynamicznie rozwinął się polski rynek sztuki od tego czasu. Ja obserwuję go od ponad dekady – to w sumie niedługo. Nie pamiętam czasów, gdy wyniki aukcyjne nie były dostępne w Internecie, a obrazów nie można było zobaczyć on-line w dużej rozdzielczości. Dzięki nowym technologiom rynek sztuki stał się na pewno dużo bardziej dostępny i obiektywny – już nie polega wyłącznie na osobistych relacjach i poczcie pantoflowej. Można uznać, że to jeden z segmentów rynku dóbr luksusowych, dlatego wymaga też odpowiedniego serwisu i jakości obsługi. Pozytywnym zjawiskiem jest powstawanie dużych prywatnych lub instytucjonalnych zbiorów, które są coraz częściej upubliczniane. Kolekcjonerzy chcą się dzielić dziełami z innymi odbiorcami. Wciąż powstają nowe muzea i fundacje zajmujące się dorobkiem artystów.

Jakie są Pani najbliższe plany na dalszą działalność Libry?

ES: Najbliższe plany dotyczą II. Aukcji Sztuki Nowoczesnej, która odbędzie się 5 czerwca, a w związku z tym również wystawy przedaukcyjnej dostępnej od 25 maja. Do końca roku planujemy jeszcze dwie inne licytacje. Na pewno będziemy się angażować w różne wydarzenia biznesowe i artystyczne. Proszę śledzić naszą stronę internetową oraz profil na Facebooku. Oprócz aukcji cały czas prowadzimy sprzedaż private sale, czyli bezpośrednio dla kolekcjonerów i jest to duża część naszego biznesu. Zbliża się też sezon wyjazdów: na Biennale w Wenecji oraz na moje ulubione targi Art Basel w Szwajcarii, na których spędzam zwykle tydzień. Tym razem wybieramy się tam całym zespołem wraz kolekcjonerami.

Download Best WordPress Themes Free Download
Download Nulled WordPress Themes
Free Download WordPress Themes
Premium WordPress Themes Download
free online course
download intex firmware
Download Premium WordPress Themes Free
online free course